Tajlandia

„One night in Bangkok”? Oj, zdecydowanie nie była to jedna noc! Tak! Udało mi się spełnić marzenia o wycieczce do południowo-wschodniej Azji. Gdy ogłosili nowe połączenie z poznańskiej Ławicy, czyli Tajlandię niemal natychmiast wykupiłam turnus z Rainbow, a potem już tylko odliczałam dni! 

Przyznaję, że nie spodziewałam się, że w czasie pandemii uruchomienie takiego połączenia będzie możliwe, ale na szczęście po raz kolejny lotnisko na Ławicy zaskoczyło i to zdecydowanie pozytywnie. Od lat marzyłam o takim wyjeździe, ale zniechęcały mnie przesiadki, a tym samym wydłużenie czasu podróży, dlatego gdy tylko Rainbow ogłosiło ofertę chciałam się pakować od razu! 

Jeśli nigdy nie byliście w azjatyckich metropoliach to przygotujcie się na początkowy szok. Wyglądają zupełnie inaczej niż te europejskie czy amerykańskie. Co ciekawe, w Bangkoku osią komunikacyjną jest przede wszystkim rzeka i przystanie promowe. To dobry sposób na poruszanie się po mieście, jeśli chcecie - tak jak ja - pozwiedzać i poczuć klimat tego miasta. 

Coś, na co od razu zwróciłam uwagę to… czystość. Mimo metropolitalnego charakteru, miasto utrzymane jest w czystości, której może pozazdrościć niejedno europejskie miasto. Ale przecież nie przyleciałam do Tajlandii, żeby sprawdzać czystość chodników! Zabiorę Was w krótką podróż po niektórych miejscach, które odwiedziłam. 

Zaczęłam od Wat Pho i Leżącego Buddy, czyli najstarszej ze świątyń w mieście. Architektura robi wrażenie, podobnie jak detale, o które zadbano w każdym jej elemencie. Już z zewnątrz zdecydowanie robi efekt „wow”, a gdy zobaczy się pomnik Buddy to… sama aż zaniemówiłam, a rzadko mi się zdarza. Posąg ma aż 46-metrów, przy czym same podeszwy stóp mają 3 metry wysokości. Całość pokryta jest złotem. Gdy weszłam usłyszałam charakterystyczny dźwięk i tu uwaga, gdy będziecie się tam wybierać - zabierzcie ze sobą dużo monet. Zgodnie z tradycją i wierzeniami, jeśli chcecie, by Budda obdarował Was dobrym losem musicie wrzucić monety do 108 misek. Oczywiście, sama także skorzystałam, mam nadzieję, że Budda zadba o mój los. 

taj3

Warto przed wyjazdem zapoznać się nieco z kulturą i religią buddyjską - wtedy podziwianie poszczególnych elementów jest jeszcze przyjemniejsze. 

Następnie wybrałam się na zwiedzanie Wielkiego Pałacu Królewskiego i Szmaragdowego Buddy, czyli symboli Bangkoku. To obowiązkowy punkt wycieczki. Wygląda jak z bajki czy filmu. Dla Europejczyków to zupełnie inny świat. Wielkie posągi i liczne zdobienia i detale sprawiły, że musiałam na dłużej przystanąć, by „przyswoić” to, na co patrzę. Cały kompleks budzi zainteresowanie. Dawniej służył jako oficjalna rezydencja króla Tajlandii, aż do połowy XX wieku. 

Oczywiście nie mogłam podarować sobie Wat Arun, czyli Świątyni Świtu. Jeśli myśleliście, że najpiękniejsze zachody słońca widzieliście nad morzem, to mam dla Was „złe” wieści. Zachód słońca najpiękniejszy jest w Bangkoku właśnie przy tej świątyni. Ma ona charakterystyczny kształt, z pięcioma wieżami, spośród których najwyższa ma ponad 100 metrów. Jeśli zastanawialiście się kiedyś patrząc na zdjęcia co to za drobne elementy, którymi jest wyłożona to ciekawostka - to miliony drobnych kawałków chińskiej porcelany. Tak, dobrze przeczytaliście! Przyglądając jej się doceniłam ogrom pracy włożonej w te zdobienia. Najlepiej oglądać świątynię o zachodzie słońca od strony rzeki lub nawet z przeciwnego brzegu. Jeśli szukacie romantycznych miejsc i okoliczności w Tajlandii, to to jest właśnie TO! 

taj2

Co jeszcze należy zrobić podczas wycieczki do Bangkoku? Zjeść! I to zjeść na ulicy, miejscowego street food. Choć część podróżnych przyzwyczajonych do białych hotelowych obrusów omija to z daleka, to nie jesteście w stanie poznać prawdziwego smaku tajskiej kuchni bez przełamania swoich uprzedzeń. Na ulicy znajdzie najlepsze stoiska gastronomiczne - tak, stoiska, bo to nawet nie są restauracje. Dla odważnych są też odpowiednio przygotowane i doprawione charakterystyczne dla kuchni tego regionu robaki. Poza tym w miejscowych lokalach zjecie prawdziwe tajskie Pad Thai, zapiekane ryże i nudle czy też zupy. Osobiście polecam też kurczaka na słodko z owocami nerkowca. 

Na pewno wielu uspokoi fakt, że zwiedzanie nie musi odbywać się na własną rękę. Skorzystałam z oferty Rainbow Tour, które oferuje w pełni zorganizowane wycieczki. 

Jakie wspomnienia z Tajlandii? Cudowne. Jakie wnioski? Chcę jeszcze raz! Piękna architektura, kultura na każdym kroku i zupełnie innych miejski charakter to dla mnie magia, a wrażenie, jakie na mnie zrobiły „trzyma mnie” jeszcze tu, w Poznaniu, gdy piszę o tym. Jeśli marzyliście kiedykolwiek o Tajlandii, nie macie na co czekać. Jeśli nigdy nie rozważaliście tego kierunku to… czas to zmienić! Zwłaszcza, że można się tam wybrać Prosto z Poznania… :)

taj1